Przez okna dobijały się promyki słońca. Otworzyłam leniwie oczy, spoglądając przez okno. Jest dziś piękna pogoda, może sie dziś przejdę?
Nie chętnie wywlokłam się z łóżka i podreptałam do łazięki. Umyłam sie po czym wróciłam do pokoju ubrać błękitne szorty i granatową bluzkę. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam ojca.
-Czesc tato.-przetarłam oczy
-Czesc skarbie.- delikatnie pocałował mnie w czoło.
-Chyba dzis pójdę pobiegac.
-Naprawdę? To wspaniale!
-Tez sie ciesze.-wkoncu może odżyje. Przestałam biegaćpo tym jak Mateusz odszedł. Brakowało mi tego. Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam do stołu koło ojca.
-Zaraz ruszam do pracy. Zostawić Ci jakies pieniądze?
-Jak chcesz, może później przejdę sie do sklepu.
-Dobrze.- wstał, a z kieszeni wyjoł czarno-skórzany portfel, wyciągnołpare banknotów i położył na stole. Odniósł talerz po jedzeniu po czym udał sie do wyjsca.
-Wychodze! Będę wieczorem kochanie!.- rzucił wychodząc.
-Dobrze tato paaa!- usłyszałam tylko trzask drzwi. Zjadłam ostatnią kanapke i włożyłam talerz do zmywarki. Ruszyłam na góre w celu przebrania sie. Ubrałam fioletowy top, luźne spodenki i adidasy do biegania. Wziełam ipoda oraz słuchawki i ruszyłam ku drzwiom. Zamykałam drzwi i ruszyłam w strone parku. Włączyłam ipoda i puściłam muzykę. Podczas biegania zaczełam myślec nad sensem naszego życia. Szkoła, praca, dom, dzieci, albo samotnosc ...
Z moich przemyśleń wyrwał mnie pies biegnący w moja strone. Nie wiedziałam co zrobić. Stanełam w osłupieniu, błagając o to żeby mi nic nie zrobił. Zacisnełam oczy. Poczułam mokrą ciecz na ręce. Otworzyłam powoli oczy w nadzieji, że go nie ma. Pies jak sie okazało był przyjazny.
-Nastia!-wołała dziewczyna.-Chodz tu do mnie!- pies podkulił ogon.- Nic Ci sie nie stało?-zapytała ze zmartwieniem.
-Nie nic.- usmiechelam sie. Dziewczyna była w moim wieku.
-Jestem Alex, przepraszam Cie za Nastie.- podała reke przy czym usmiechajac sid niesmialo. Miała długie blond włosy i błękitne duże oczy.
-Anastazja ale mów mi Ana.- odwzajemniłam uścisk.
-Może chcesz sie przejsc?
-Z miłą chęcią :)
-To przejdzmy sie do parku. Widze ze biegasz. Teżkiedyś biegałam,ale wiesz lenia zlapalam i już mi sie nie chce.- opowiadala chichocząc.
-Tak? Ja też jakoś ostatnio nie boegałam ale ..
-Gdzie mieszkasz? Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem.
-Hymm z dwie przecznice stad a ty?
-Na prawde!? Ja tez!- zaczela piszczec na caly park.- To ty sie wczoraj przeprowadziłaś?
-Tak.-mruknełam chichoczac.
-To wspaniale, wkoncu będe miała z kim wychodzić wieczorami i wgl.-zaczeła skakać jak małe dziecko. Była dość dziecinna, ale polubiłam ją bardzo myśle, że to początek pięknejprzyjaźni.
-Słuchaj! Dziś moi znajomi robą impreze, może byś chciała ze mną wpaść?- pomyślałam sobie czemu nie ?
-No dobra, ale nie wiem jak sie ubrać ..
-Ja już wszystko przygotuje! - wydarła sie znow na cały park.- To teraz idziemy do Ciebie, a potem do mnie.- pocierała ręce.
-N..no dobrze.- podniosłam jedną brew.
4 godz później
Ubrałam sie w beżową bluzkę i czarną luźna spódnicę.
-Na pewno tak będzie okey?-zapytałam po raz setny.
-Tak ! Wyglądasz cudownie!- Alex pomalowała mnie i wyprostowała włosy.-Masz cudowne włosy, na pewno kogoś wyrwiesz.-zaśmiała sie puszczając do mnie oczko.
-Dziękuje, ty też masz piękne włosy. A właściwieAlex gdzie idziemy?
-No .. na domówke do moich kolegów-mruczała pod nos pisząc cos na telefonie.
-A daleko? -zapytałam nie pewmie.
-Niee. Za parkiem 25 min drogi no moze 30 na piechote.- wyszczerzyła sie.-Juz jest 19 30 musimy iść.
-Dobrze.
30 min później
-Nie wstydz sie! Weź łyka rozluźnisz sie troszeczke.
-Nie wiem to jest obrzydliwe.
-Pij nie marudź, mam sok.- wypiłam łyk przezroczystej cieczy w szkanej butelce.
-O FUU. Daj sku szybko!
-Juz juz! Masz, jest ok ?- zapytała wlepiając we mnie dwa kryształki.
-Tak a ty pijesz? -Skrzywiłam się.
-No jasne ze pije!- wypiła łyka cieczy po czym sie krzywiąc. Pociągneła mnie za rękę na znak ze wchodzimy. Uhh.. spokojnie to przeciez tylko impreza. Alex zapukała do willi. Otworzył nam chłopak.. ktorego spotkałam wczoraj w sklepie?
-Lou!!- dzieczyna zaczeła piszczec.
-To jest Ana, Ana to Lou. - zadowolona wkroczyła do środka.
-Czesc.-podał mi ręke na przywitanie, odwzajemniłam uścisk.- Wchodz rozgosc sie!-pociągnoł mnie do środka- Skad znasz Alex?
-Uhmm.. poznałam ją dzisiaj przy parku a ty?- Wydukałam.
-Znam ją od małego. Chcesz się napić? - podał mi kubek z napojem przypuszczam ze procentowym. Wziełam go nie chętnie i wypiłam duszkiem, robią kwasna mine.
-Dzieki.- jeszcze raz sie skwasiłam.
-Nie ma za co.- zachicotał.
-Przepraszam za wczoraj wtedy w sklepie.
-Nie ma za co jeszcze raz.- puścił oczko.-Moze zatanczymy?
-O..okey.
Pociągnoł mnie za ręke na "parkiet", leciała szybka piosenka, gdy sie skończyła podeszłam do stoliku z napojami o jedzeniem, a Lou za mna.
-Oo Naill! Chodz tu, przedstawie Ci nową koleżanke!-Naill podszedl do nas śmiałym krokiemz miską cipsów.
-Hey.- wybrztąkał z zapchanymi ustami.
-Hey Ana - uśmiechnełam się .
-Gdzie jest reszta? -odezwał sie Lou.
-Nie wiem.- odpowiedzial juz przełykając.
-Idę ich poszukac. Zaraz wracam.
-Nie wiedziałam co z sobą teraz zrobić.
-Chcesz drinka?- zapytał patrzą prosto w oczy.
-E..ee tak , prosze -odebrało mi mowe, miał takie piękne oczy. Błękitne w których mogło sie utkopić.
-Prosze-podał mi kubek z uśmiechem. Wypił duszkiem zawaryość kubeczka na co blondyn zrobił wielkie oczy.
-Eee.. mocna jestes.-szepnoł nieśmiało.
-Dzieki.-wzdrygnełam się na samą myśl o samaku napoju.-Gdzie macie toalete?
-Dla gości mamy tu na dole ale wądpie zebyś sie tam dostała.-zaśmiał sie.- Zaprowadze Cie do mojej w pokoju.- przytaknełam głową. Po drodze wypiłam jeszcze ze dwa drinki.Juz mną lekko kołysało, ale próbowałam sie ogarnąć. Po drodze spotkaliśmy Zayna Liama i Louisa. Zapoznałam sie z nowo mi zapoznanymi twarzami. Już, jestesmy.- otworzył drzwi wpuszczając mnie pierwszą.
-Dziekuje.-mruknełam pod nosem. Pokój był pomalowany na jasno-niebieski kolor akurat taki z nim mi sie kojarzył. Wskazał mi ręką drzwi od łazięki. Powędrowałam w strone drzwi, otworzyłam powoli w obawie ze ktoś jest w środku. Na szczescie nikogo nie było. Zamknełam sie w środku i załatwiłam swoje potrzeby, poprawiłam włosy i miakijaż. Otworzyłam drzei i wyszłam z łazięki. Na łóżku siedział smutny blondyn. Podeszłam do niego powoli i usiadłam na łóżku .
-Co sie stało? -zapytałam najdelikatniej jak umiałam .
-Ahh.. Nie będe Co zawracał głowy- spóścił głowe.
-Nie zawracasz, mów śmiało co Cie gryzie.- złapałam go zaramię. Westchnił cicho.
-Chodzi o to ..
_________________________________________
Chciałam na wstępie przeprosić za błędy jakie sie znajdują w rozdziale.
Mam nadzieje że was zaciekawiłam tym rozdziałem i że ktoś skomentuje ;)
Dziekuje za uwage i mam nadzieje ze skomentujecie ! ;)
Nie chętnie wywlokłam się z łóżka i podreptałam do łazięki. Umyłam sie po czym wróciłam do pokoju ubrać błękitne szorty i granatową bluzkę. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam ojca.
-Czesc tato.-przetarłam oczy
-Czesc skarbie.- delikatnie pocałował mnie w czoło.
-Chyba dzis pójdę pobiegac.
-Naprawdę? To wspaniale!
-Tez sie ciesze.-wkoncu może odżyje. Przestałam biegaćpo tym jak Mateusz odszedł. Brakowało mi tego. Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam do stołu koło ojca.
-Zaraz ruszam do pracy. Zostawić Ci jakies pieniądze?
-Jak chcesz, może później przejdę sie do sklepu.
-Dobrze.- wstał, a z kieszeni wyjoł czarno-skórzany portfel, wyciągnołpare banknotów i położył na stole. Odniósł talerz po jedzeniu po czym udał sie do wyjsca.
-Wychodze! Będę wieczorem kochanie!.- rzucił wychodząc.
-Dobrze tato paaa!- usłyszałam tylko trzask drzwi. Zjadłam ostatnią kanapke i włożyłam talerz do zmywarki. Ruszyłam na góre w celu przebrania sie. Ubrałam fioletowy top, luźne spodenki i adidasy do biegania. Wziełam ipoda oraz słuchawki i ruszyłam ku drzwiom. Zamykałam drzwi i ruszyłam w strone parku. Włączyłam ipoda i puściłam muzykę. Podczas biegania zaczełam myślec nad sensem naszego życia. Szkoła, praca, dom, dzieci, albo samotnosc ...
Z moich przemyśleń wyrwał mnie pies biegnący w moja strone. Nie wiedziałam co zrobić. Stanełam w osłupieniu, błagając o to żeby mi nic nie zrobił. Zacisnełam oczy. Poczułam mokrą ciecz na ręce. Otworzyłam powoli oczy w nadzieji, że go nie ma. Pies jak sie okazało był przyjazny.
-Nastia!-wołała dziewczyna.-Chodz tu do mnie!- pies podkulił ogon.- Nic Ci sie nie stało?-zapytała ze zmartwieniem.
-Nie nic.- usmiechelam sie. Dziewczyna była w moim wieku.
-Jestem Alex, przepraszam Cie za Nastie.- podała reke przy czym usmiechajac sid niesmialo. Miała długie blond włosy i błękitne duże oczy.
-Anastazja ale mów mi Ana.- odwzajemniłam uścisk.
-Może chcesz sie przejsc?
-Z miłą chęcią :)
-To przejdzmy sie do parku. Widze ze biegasz. Teżkiedyś biegałam,ale wiesz lenia zlapalam i już mi sie nie chce.- opowiadala chichocząc.
-Tak? Ja też jakoś ostatnio nie boegałam ale ..
-Gdzie mieszkasz? Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem.
-Hymm z dwie przecznice stad a ty?
-Na prawde!? Ja tez!- zaczela piszczec na caly park.- To ty sie wczoraj przeprowadziłaś?
-Tak.-mruknełam chichoczac.
-To wspaniale, wkoncu będe miała z kim wychodzić wieczorami i wgl.-zaczeła skakać jak małe dziecko. Była dość dziecinna, ale polubiłam ją bardzo myśle, że to początek pięknejprzyjaźni.
-Słuchaj! Dziś moi znajomi robą impreze, może byś chciała ze mną wpaść?- pomyślałam sobie czemu nie ?
-No dobra, ale nie wiem jak sie ubrać ..
-Ja już wszystko przygotuje! - wydarła sie znow na cały park.- To teraz idziemy do Ciebie, a potem do mnie.- pocierała ręce.
-N..no dobrze.- podniosłam jedną brew.
4 godz później
Ubrałam sie w beżową bluzkę i czarną luźna spódnicę.
-Na pewno tak będzie okey?-zapytałam po raz setny.
-Tak ! Wyglądasz cudownie!- Alex pomalowała mnie i wyprostowała włosy.-Masz cudowne włosy, na pewno kogoś wyrwiesz.-zaśmiała sie puszczając do mnie oczko.
-Dziękuje, ty też masz piękne włosy. A właściwieAlex gdzie idziemy?
-No .. na domówke do moich kolegów-mruczała pod nos pisząc cos na telefonie.
-A daleko? -zapytałam nie pewmie.
-Niee. Za parkiem 25 min drogi no moze 30 na piechote.- wyszczerzyła sie.-Juz jest 19 30 musimy iść.
-Dobrze.
30 min później
-Nie wstydz sie! Weź łyka rozluźnisz sie troszeczke.
-Nie wiem to jest obrzydliwe.
-Pij nie marudź, mam sok.- wypiłam łyk przezroczystej cieczy w szkanej butelce.
-O FUU. Daj sku szybko!
-Juz juz! Masz, jest ok ?- zapytała wlepiając we mnie dwa kryształki.
-Tak a ty pijesz? -Skrzywiłam się.
-No jasne ze pije!- wypiła łyka cieczy po czym sie krzywiąc. Pociągneła mnie za rękę na znak ze wchodzimy. Uhh.. spokojnie to przeciez tylko impreza. Alex zapukała do willi. Otworzył nam chłopak.. ktorego spotkałam wczoraj w sklepie?
-Lou!!- dzieczyna zaczeła piszczec.
-To jest Ana, Ana to Lou. - zadowolona wkroczyła do środka.
-Czesc.-podał mi ręke na przywitanie, odwzajemniłam uścisk.- Wchodz rozgosc sie!-pociągnoł mnie do środka- Skad znasz Alex?
-Uhmm.. poznałam ją dzisiaj przy parku a ty?- Wydukałam.
-Znam ją od małego. Chcesz się napić? - podał mi kubek z napojem przypuszczam ze procentowym. Wziełam go nie chętnie i wypiłam duszkiem, robią kwasna mine.
-Dzieki.- jeszcze raz sie skwasiłam.
-Nie ma za co.- zachicotał.
-Przepraszam za wczoraj wtedy w sklepie.
-Nie ma za co jeszcze raz.- puścił oczko.-Moze zatanczymy?
-O..okey.
Pociągnoł mnie za ręke na "parkiet", leciała szybka piosenka, gdy sie skończyła podeszłam do stoliku z napojami o jedzeniem, a Lou za mna.
-Oo Naill! Chodz tu, przedstawie Ci nową koleżanke!-Naill podszedl do nas śmiałym krokiemz miską cipsów.
-Hey.- wybrztąkał z zapchanymi ustami.
-Hey Ana - uśmiechnełam się .
-Gdzie jest reszta? -odezwał sie Lou.
-Nie wiem.- odpowiedzial juz przełykając.
-Idę ich poszukac. Zaraz wracam.
-Nie wiedziałam co z sobą teraz zrobić.
-Chcesz drinka?- zapytał patrzą prosto w oczy.
-E..ee tak , prosze -odebrało mi mowe, miał takie piękne oczy. Błękitne w których mogło sie utkopić.
-Prosze-podał mi kubek z uśmiechem. Wypił duszkiem zawaryość kubeczka na co blondyn zrobił wielkie oczy.
-Eee.. mocna jestes.-szepnoł nieśmiało.
-Dzieki.-wzdrygnełam się na samą myśl o samaku napoju.-Gdzie macie toalete?
-Dla gości mamy tu na dole ale wądpie zebyś sie tam dostała.-zaśmiał sie.- Zaprowadze Cie do mojej w pokoju.- przytaknełam głową. Po drodze wypiłam jeszcze ze dwa drinki.Juz mną lekko kołysało, ale próbowałam sie ogarnąć. Po drodze spotkaliśmy Zayna Liama i Louisa. Zapoznałam sie z nowo mi zapoznanymi twarzami. Już, jestesmy.- otworzył drzwi wpuszczając mnie pierwszą.
-Dziekuje.-mruknełam pod nosem. Pokój był pomalowany na jasno-niebieski kolor akurat taki z nim mi sie kojarzył. Wskazał mi ręką drzwi od łazięki. Powędrowałam w strone drzwi, otworzyłam powoli w obawie ze ktoś jest w środku. Na szczescie nikogo nie było. Zamknełam sie w środku i załatwiłam swoje potrzeby, poprawiłam włosy i miakijaż. Otworzyłam drzei i wyszłam z łazięki. Na łóżku siedział smutny blondyn. Podeszłam do niego powoli i usiadłam na łóżku .
-Co sie stało? -zapytałam najdelikatniej jak umiałam .
-Ahh.. Nie będe Co zawracał głowy- spóścił głowe.
-Nie zawracasz, mów śmiało co Cie gryzie.- złapałam go zaramię. Westchnił cicho.
-Chodzi o to ..
_________________________________________
Chciałam na wstępie przeprosić za błędy jakie sie znajdują w rozdziale.
Mam nadzieje że was zaciekawiłam tym rozdziałem i że ktoś skomentuje ;)
Dziekuje za uwage i mam nadzieje ze skomentujecie ! ;)