poniedziałek, 29 grudnia 2014

Rozdział 2

Przez okna dobijały się promyki słońca. Otworzyłam leniwie oczy, spoglądając przez okno. Jest dziś piękna pogoda, może sie dziś przejdę?
Nie chętnie wywlokłam się z łóżka i podreptałam do łazięki. Umyłam sie po czym wróciłam do pokoju ubrać błękitne szorty i granatową bluzkę. Zeszłam na dół do kuchni, gdzie zastałam ojca.
-Czesc tato.-przetarłam oczy
-Czesc skarbie.- delikatnie pocałował mnie w czoło.
-Chyba dzis pójdę pobiegac.
-Naprawdę? To wspaniale!
-Tez sie ciesze.-wkoncu może odżyje. Przestałam biegaćpo tym jak Mateusz odszedł. Brakowało mi tego. Zrobiłam sobie kanapki i usiadłam do stołu koło ojca.
-Zaraz ruszam do pracy. Zostawić Ci jakies pieniądze?
-Jak chcesz, może później przejdę sie do sklepu.
-Dobrze.- wstał, a z kieszeni wyjoł czarno-skórzany portfel, wyciągnołpare banknotów i położył na stole. Odniósł talerz po jedzeniu po czym udał sie do wyjsca.
-Wychodze! Będę wieczorem kochanie!.- rzucił wychodząc.
-Dobrze tato paaa!- usłyszałam tylko trzask drzwi. Zjadłam ostatnią kanapke i włożyłam talerz do zmywarki. Ruszyłam na góre w celu przebrania sie. Ubrałam fioletowy top, luźne spodenki i adidasy do biegania. Wziełam ipoda oraz słuchawki i ruszyłam ku drzwiom. Zamykałam drzwi i ruszyłam w strone parku. Włączyłam ipoda i puściłam muzykę. Podczas biegania zaczełam myślec nad sensem naszego życia. Szkoła, praca, dom, dzieci, albo samotnosc ...
Z moich przemyśleń wyrwał mnie pies biegnący w moja strone. Nie wiedziałam co zrobić. Stanełam w osłupieniu, błagając o to żeby mi nic nie zrobił. Zacisnełam oczy. Poczułam mokrą ciecz na ręce. Otworzyłam powoli oczy w nadzieji, że go nie ma. Pies jak sie okazało był przyjazny.
-Nastia!-wołała dziewczyna.-Chodz tu do mnie!- pies podkulił ogon.- Nic Ci sie nie stało?-zapytała ze zmartwieniem.
-Nie nic.- usmiechelam sie. Dziewczyna była w moim wieku.
-Jestem Alex, przepraszam Cie za Nastie.- podała reke przy czym usmiechajac sid niesmialo. Miała długie blond włosy i błękitne duże oczy.
-Anastazja ale mów mi Ana.- odwzajemniłam uścisk.
-Może chcesz sie przejsc?
-Z miłą chęcią :)
-To przejdzmy sie do parku. Widze ze biegasz. Teżkiedyś biegałam,ale wiesz lenia zlapalam i już mi sie nie chce.- opowiadala chichocząc.
-Tak? Ja też jakoś ostatnio nie boegałam ale ..
-Gdzie mieszkasz? Dziewczyna zmierzyła mnie wzrokiem.
-Hymm z dwie przecznice stad a ty?
-Na prawde!? Ja tez!- zaczela piszczec na caly park.- To ty sie wczoraj przeprowadziłaś?
-Tak.-mruknełam chichoczac.
-To wspaniale, wkoncu będe miała z kim wychodzić wieczorami i wgl.-zaczeła skakać jak małe dziecko. Była dość dziecinna, ale polubiłam ją bardzo myśle, że to początek pięknejprzyjaźni.
-Słuchaj! Dziś moi znajomi robą impreze, może byś chciała ze mną wpaść?- pomyślałam sobie czemu nie ?
-No dobra, ale nie wiem jak sie ubrać ..
-Ja już wszystko przygotuje! - wydarła sie  znow na cały park.- To teraz idziemy do Ciebie, a potem do mnie.- pocierała ręce.
-N..no dobrze.- podniosłam jedną brew.


4 godz później


Ubrałam sie w beżową bluzkę i czarną luźna spódnicę.
-Na pewno tak będzie okey?-zapytałam po raz setny.
-Tak ! Wyglądasz cudownie!- Alex pomalowała mnie i wyprostowała włosy.-Masz cudowne włosy, na pewno kogoś wyrwiesz.-zaśmiała sie puszczając do mnie oczko.
-Dziękuje, ty też masz piękne włosy. A właściwieAlex gdzie idziemy?
-No .. na domówke do moich kolegów-mruczała pod nos pisząc cos na telefonie.
-A daleko? -zapytałam nie pewmie.
-Niee. Za parkiem 25 min drogi no moze 30 na piechote.- wyszczerzyła sie.-Juz jest 19 30 musimy iść.
-Dobrze.


30 min później


-Nie wstydz sie! Weź łyka rozluźnisz sie troszeczke.
-Nie wiem to jest obrzydliwe.
-Pij nie marudź, mam sok.- wypiłam łyk przezroczystej cieczy w szkanej butelce.
-O FUU. Daj sku szybko!
-Juz juz! Masz, jest ok ?- zapytała wlepiając we mnie dwa kryształki.
-Tak a ty pijesz? -Skrzywiłam się.
-No jasne ze pije!- wypiła łyka cieczy po czym sie krzywiąc. Pociągneła mnie za rękę na znak ze wchodzimy. Uhh.. spokojnie to przeciez tylko impreza. Alex zapukała do willi. Otworzył nam chłopak.. ktorego spotkałam wczoraj w sklepie?
-Lou!!- dzieczyna zaczeła piszczec.
-To jest Ana, Ana to Lou. - zadowolona wkroczyła  do środka.
-Czesc.-podał mi ręke na przywitanie, odwzajemniłam uścisk.- Wchodz rozgosc sie!-pociągnoł mnie do środka- Skad znasz Alex?
-Uhmm.. poznałam ją dzisiaj przy parku a ty?- Wydukałam.
-Znam ją od małego. Chcesz się napić? - podał mi kubek z napojem przypuszczam ze procentowym. Wziełam go nie chętnie i wypiłam duszkiem, robią kwasna mine.
-Dzieki.- jeszcze raz sie skwasiłam.
-Nie ma za co.- zachicotał.
-Przepraszam za wczoraj wtedy w sklepie.
-Nie ma za co jeszcze raz.- puścił oczko.-Moze zatanczymy?
-O..okey.
Pociągnoł mnie za ręke na "parkiet", leciała szybka piosenka, gdy sie skończyła podeszłam do stoliku z napojami o jedzeniem, a Lou za mna.
-Oo Naill! Chodz tu, przedstawie Ci nową koleżanke!-Naill podszedl do nas śmiałym krokiemz miską cipsów.
-Hey.- wybrztąkał z zapchanymi ustami.
-Hey Ana - uśmiechnełam się .
-Gdzie jest reszta? -odezwał sie Lou.
-Nie wiem.- odpowiedzial juz przełykając.
-Idę ich poszukac. Zaraz wracam.
-Nie wiedziałam co z sobą teraz zrobić.
-Chcesz drinka?- zapytał patrzą prosto w oczy.
-E..ee tak , prosze -odebrało mi mowe, miał takie piękne oczy. Błękitne w których mogło sie utkopić.
-Prosze-podał mi kubek z uśmiechem. Wypił duszkiem zawaryość kubeczka na co blondyn zrobił wielkie oczy.
-Eee.. mocna jestes.-szepnoł nieśmiało.
-Dzieki.-wzdrygnełam się na samą myśl o samaku napoju.-Gdzie macie toalete?
-Dla gości mamy tu na dole ale wądpie zebyś sie tam dostała.-zaśmiał sie.- Zaprowadze Cie do mojej w pokoju.- przytaknełam głową. Po drodze wypiłam jeszcze ze dwa drinki.Juz mną lekko kołysało, ale próbowałam sie ogarnąć. Po drodze spotkaliśmy Zayna Liama i Louisa. Zapoznałam sie z nowo mi zapoznanymi twarzami. Już, jestesmy.- otworzył drzwi wpuszczając mnie pierwszą.
-Dziekuje.-mruknełam pod nosem. Pokój był pomalowany na jasno-niebieski kolor akurat taki z nim mi sie kojarzył. Wskazał mi ręką drzwi od łazięki. Powędrowałam w strone drzwi, otworzyłam powoli w obawie ze ktoś jest w środku. Na szczescie nikogo nie było. Zamknełam sie w środku i załatwiłam swoje potrzeby, poprawiłam włosy i miakijaż. Otworzyłam drzei i wyszłam z łazięki. Na łóżku siedział smutny blondyn. Podeszłam do niego powoli i usiadłam na łóżku .
-Co sie stało? -zapytałam najdelikatniej jak umiałam .
-Ahh.. Nie będe Co zawracał głowy- spóścił głowe.
-Nie zawracasz, mów  śmiało co Cie gryzie.- złapałam go zaramię. Westchnił cicho.
-Chodzi o to ..



_________________________________________

Chciałam na wstępie przeprosić za błędy jakie sie znajdują w rozdziale.
Mam nadzieje że was zaciekawiłam tym rozdziałem i że ktoś skomentuje ;)

Dziekuje za uwage i mam nadzieje ze skomentujecie ! ;)

wtorek, 23 grudnia 2014

Rozdzial 1

-Juz jestesmy.-Odcknol mnie tata ze snu.
Gdy otworzylam oczy, ujrzalam jak krople splywaja po szybie samochodu. Padal deszcz? Najwidoczniej przespalam cala podóż z lotniska do nowego domu. 
-Wysiadamy.-powiedział ojciec miłym głosem. Powoli otworzylam drzwi i wywloklam sie nie chetnie z owego samochodu. Nie bylo ani cieplo, ani zimno, w sam raz. Stalam teraz przed moim nowym domem, westchnelam ciezko i wzielam walizki, moje mysli zapelnialo dwa pytania. Czy poznam tu kogos, czy mnie zaakceptuja? 
Jestem dosyc niesmiala dziewczyna o brazowych, mocno lokowanych, dlugich wlosach, blekitnych oczach, nie wysoka, nie za chuda. Taka juz jestem i nie przeszkada mi to i tak nie zwracam uwagi za bardzo ludzi. Weszlismy do domu. Jest cudowny, przepiekny az brak mi slow. Jest poprostu taki jaki sobie wymazylam. Brakowalo mi tylko dwoch osob. Kasi mojej najlepszej przyjaciolki, ktora niedlugo przyjedzie do mnie by zamieszkac na pare tygodni. Ale i tak nie zastapi mi pustki po Mateuszu. Dwa miesiace temu umarl. Bylam z nim az do konca niestety choroba wygrala. Na sama mysl o nim mam lzy w oczach kochalam go i nadal kocham. Chorowal na raka trzustki nie mialam jak mu pomoc co mnie bardzo bolalo. Przed dzien jego smierci kazal mi zyc pelnia zycia, zebym byla szczesliwa, ale bez niego to nie to samo. -Ana? 
- Tak tato ? 
-Wszystko okej? 
-Tak gdzie moj pokoj? 
-Na gorze kolo lazieki po lewej stronie.- usmiechnol sie do mnie czym odwazjemnilam tym samym.
Pobieglam szybko na gore otworzylam drzwi. Pokoj byl pogodny, pomalowany na jasno-bezowy kolor, meble byly jasne. Do pokoju wpadalo duzo swiatla przez duze okna oraz drzwi od balkonu. Zdecydowalam ze pojde zwiecic nieco okolice. Rzucilam szybko walizki na podloge i zeszlam na dol, zalozylam buty.
-Ide zwiedzic okolice niedlugo bede.- krzyknelam do taty.
-Dobrze tylko badz niedlugo !.- odpowiedzial.
Wyszlam z domu bylo dalej lekko pochmurno. Nie wiedzialam gdzie isc, skrecilam w prawo i szlam przed siebie. Doszlam do parku, stwierdzilam ze go pozwoedzam. Chodzilam alejkami zachwycajac sie peknem tego parku.

2 godz pozniej

Wychodzilam wlasnie z parku pomyslalam ze kupie sobie cos do picia. Po 10 min znalazlam jakis sklep. Wchodzac do niego poczulam pomarancze i mandarynki. Nie lubialam tego zapachu, zle mi sie kojazyl. Wzielam Cole i kierowalam sie w strone kasy, gdy niechcacy wpadlam na jakiegos chlopaka.
-P..przepraszam.-Sposcilam glowe czujac na sobie wine.
-Nic sie nie stalo.- podnioslam glowe chlopak sie usmiechal, czulam juz ze sie robie czerwona i odwzajemnilam usmiech, ale zaraz zaraz ! Ja go skads znam. Hymm no tak to jest ten Louis z 1D. Kopara mi opadla a on sie usmiecha. Ucieklam od razu do kasy. Mialam wrazenie, ze wszyscy sie na mnie gapia. Chlopak stanol za mna w kolejce.
-Nie wstydz sie to realcja wiekszosci dziewczat. Czulam ze sie smieje albo cos w tym stylu, nie odwrocilam sie za bardzo sie wstydzilam... Zaplacilam i poszlam od razu do domu.


-Tato wrocilam! Powiedzialam zdejmujac przy okazji buty.
-Dobrze.
Pobiegalm od razu na gore zadzwonilam do mamy. Gdy zakonczylam rozmowe  zadzwonilam takze do Kasi.
-Halo?.- uslyszalam cieki glos przez telefon.
-Czesc, Kasia.- odpowiedzialam z bananem na twarzy. 
-Ana! Juz tesknie za toba! Jak Ci minela podroz? Poznalas juz kogos? Opowiadaj! - Zaczela drzec sie przez sluchawke.
-Dobrze, tez tesknilam kochanie! Narazie zwiedzalam tylko okolice kogo niby mialabym poznac?- wtedy przypomniala mi sie sytuacja ze sklepu.
-No nie wiem moze jakies ciacho po drodze spotakals-powiedziala chichoczac.
Ahh ta Kasia usilnie mi szukala kogos na pocieszenie ale ja nie chcialam.
- Niee, nie spotkalam- odpowiedzialam wzdychajac.
-Za dwa tyg do Ciebie przyjade, mama sie zgodzila zebym przyjechala o tyg wczesniej i zebym spedzila z toba wiecej czasu.- powiedziala podniecona cala sytuacja.
-Naprawde ! To wspaniale.- zaczelam drzec sie na caly dom.
- Tak, Anaa.. przepraszam Cie ale musze konczyc mama mnie wola.- powiedziala ze smutkiem
-Dobrze nie ma sprawy.-nie bylam na nia zla wiem ze ma ciezko z mama, pozwala jej na prawde na malo mimo ze jest pelnoletnia..
-To do jutra!
-Pa, kochanie!
Odlozylam telefon i powedrowalam do lazieki zeby sie umyc i przebrac. Zeszlam jeszcze na dol do kuchni, zeby cos przekonsic. W kuchni siedzial tata. 
-Jak bylo? Poznalas kogos?- zapytal zmarszczajac brwi ze zmeczenia.
-Nawet fajnie, nie nikogo nie poznalam.- tata spojrzaj na mnie smutno.
-Moze jeszcze poznasz.- usmiechnol sie delikatnie.
-Moze.-odwzajemnilam usmiech.
Szkoda mi go bylo pracowal ciezko jak jak mial juz wolne to pracowal ciezko w domu, wiec praktycznie nie mial czasu dla siebie. Rodzice mieli firme zz meblami i takie tam pierdoly. Tata byl szefem firmy a mama ksiegowa. Nie rozumiem tego ze tutaj mieszkamy w domu a w Warszawie mieszkalismy w mieszkaniu tylko ze dwupietrowym. Nasz dom ma tak jakby dwa pietra tylko ze na samej gorze jest strych wiec to to chyba sie nie liczy. Zrobilam sobie kanapke po czym ja zjadlam. Podreptalam na gore do lozka weszlam jeszcze na chwile laptopa sprawdzilam fb i go zamknelam. Myslalam teraz o sytuacji ktora wydazyla sie w sklepie oraz o Kasi i Mateuszu. Tak mi go brakuje.. Nie moge dalej w to uwierzyc ze go nie ma, ze juz nie jest przy mnie i nie podzielamy sie swoimi pasjami. Z tymi mysli udalam sie w kraine snu.




_________________________________________

Mam nadzieje ze sie spodobal rozdzial jest krotki bo na zachete xd, jezeli jakie kolwiek sa bledy to brdzo przepraszam. Prosze bardzo o komentarze,zalezy mi bardzo na nich !! 


Prolog


Nazywam sie Anastazja Beark.
Mieszkam w Polsce od malego, moja mama jest Polka, natomiast tata Anglikiem. W dzien moich 19 urodzin dowiedzialam sie ze przeprowadzam sie do Londynu razem z ojcem z czego nie bylam jakos zachwycona. Mama zostaje opiekowac sie chora babcia.
-Ana! Idziemy, zbieraj sie!-uslyszalam glos taty dochodzacy z pokoju obok.
-Juz, juz tato. Nie chcialam jechac, ale to nie uniknione. Rodzice chcieli zebym byla wyksztalcona, nie liczyli sie za bardzo z moim zdaniem. Chcialabym rozwijac sie w kierunku robienia tatuazy, ale wiem ze to nie mozliwe rodzice wysylaja mnie na zazadzanie, zebym w dalekiej przyszlosci przejac ich mala firme, ktora chca rozwinac...


_________________________________________
Mam nadzieje ze was zainteresowalam , prosze o komentarze gdyz to moj pierwszy blog i opowiesc, zalezy mi na negatywnych i na pozytywnych komentarzach jezeli czytacie to skomentujcie ;) wielkie dzieki z gory ^^